Załóżmy teraz coś innego - że nasz wszechświat nie jest jedyny i istnieją
inne wszechświaty równoległe do naszego (nie znam takich rozważań naukowych –
te są moje). Mogły by wystartować w innym momencie, mieć inny rozmiar, inną
prędkość ekspansji, może nawet w drodze innej ewolucji posiadać inną niż znana
nam fizyka (coś innego niż grawitacja, elektromagnetyzm, promieniowanie itp.).
W tym momencie szybkość ich ekspansji była by inna i względem naszego
wszechświata inaczej biegł czas. Co gdybyśmy znaleźli sposób (nazwę to
portalem) na przedostawanie się do innych wszechświatów tam i z powrotem? Czy
gdyby tamten układ (przy odpowiedniej jego prędkości względem naszego) był w
stanie dużo szybszej ekspansji niż nasz to czy będąc tam np. 1 minutę to po
powrocie do naszego uniwersum mogło by się okazać że w naszym minęło np. 10,
100, 1000 lat?
A gdyby po przejściu przez portal trafić na wszechświat,
który dużo wolniej dokonuje ekspansji to była by możliwość, iż będąc tam rok
czy 10 lat po powrocie okazało się że u nas minęła dopiero 1 sekunda?
Gdyby więc okazało się że znamy taki portal podróże tam
były by niebezpieczne z powodu samego czasu. No i co z przestrzenią, gdyby
podstawowe wymiary tam (długość, wysokość, szerokość) były w innym stanie to
czy nie doznali byśmy czegoś na podobieństwo choroby kesonowej i nie
eksplodowali byśmy lub implodowali?
A co jeśli prędkość równoległego wszechświata ma przeciwny
zwrot? Cofali byśmy się w czasie?
Jeśli tak to można by się cofnąć przechodząc przez odpowiednie portale tam i z
powrotem do czasów dinozaurów, zobaczyć je na żywo i wrócić do naszych czasów :)
Jeśli świat w wersji mikro (atom) jest pewnym odwzorowaniem
w wersji makro (układy planetarne, galaktyki, gromady galaktyk) to czy w wersji
(nazwę to) „supermakro” też może wyglądać podobnie? To znaczy że może nasze
uniwersum nie tylko nie jest jedynym wszechświatem ale te wszechświaty tworzą
podobne układy? Może nasz wszechświat krąży obok jakiegoś (nazwę go)
„superwszechświata” jak planeta wkoło słońca lub jak elektron wkoło atomu? Może
jest elementem (nazwę ją) „supergalaktyki” wszechświatów a ta z kolei jest
elementem (nazwę ją) „super zbioru supergalaktyk”?
Zapoznałem się także z „teorią strun” więc chyba w skali super mikro ta zasada
nie idzie w nieskończoność, a może w skali supermakro też jest coś na
podobieństwo „teorii strun”?
Chciałbym to zrozumieć albo chociaż zbliżyć się do poznania
tych tajemnic. :)
Oglądając filmy z gatunku fikcji naukowej wielokrotnie
widziałem wizje reżysera jak ludzie lub sondy przechodzą do innych
wymiarów. Nie wiem czy słusznie ale założyłem, że chodziło im właśnie o
przejścia do innych wszechświatów gdzie spotykali inne istoty czy prawa fizyki.
Założyłem, że słowo wymiar tyczy się zgodnie z teorią strun: długości,
szerokości, wysokości, czasu (wymiary otwarte) oraz 6 pozostałym wymiarom
skompaktyfikowanym do
rozmiarów niedostępnych naszemu codziennemu doświadczeniu, dlatego ich nie
obserwujemy. Dlatego piszę o przechodzeniu między wszechświatami a nie
wymiarami.
W wymiarach zatem jesteśmy chyba
uwięzieni i nie da się z nich wyjść?
Ale czy foton, będący cząstką
elementarną, nie posiadający ładunku elektrycznego ani momentu magnetycznego,
którego masa spoczynkowa jest równa zeru a do jego prędkości porównujemy
wszystko inne także jest uwięziony w tych wymiarach?